Konie zimą

Zima w pełni, a moje kopytne najwyraźniej nic sobie z tego nie robią. O ile Djimmer i Nordico mają już jedną zimę “pod chmurką” za sobą to mały Diamante mógł przeżyć mały szok po przeprowadzce z Andaluzji. W tym rejonie, z którego pochodzi cały czas jest ciepło, aktualnie 16 stopni 🙂 Zaopatrzyłam się w derkę, osłoniłam szczelniej wiatę bo byłam pewna, że glut mi zamarznie, ale gdzie tam. Ma grubsze futro niż Djimmer i Nordico razem wzięci, przypomina raczej bobra niż konia – co jest o tyle dziwne, że mieszkał niemal w Afryce 😉 Odpuściłam derkę, tym bardziej, że wetka moich kopytnych tylko potwierdziła moje przekonanie o bezsensowności ubierania go. Gdyby przyjechał golutki to sprawa wyglądałaby inaczej ale, że jest małym mamuto-łoszakiem to przestałam się martwić. Zreszta on sam często wybiera spanko nie w ciepłej, grubo pościelonej wiacie tylko na zewnątrz, na niedojedzonym sianie.

zima

Parę osób się bardzo martwiło o jego chudą dupinkę, ale pamiętajmy, że jeśli chodzi o przystosowanie koni do zimy to mają one cały zasób sposobów na ogrzanie się:

– konie ogrzewają się od środka, muszą mieć nieograniczony dostęp do paszy objętościowej – fermentacja włókna w przewodzie pokarmowym powoduje ogrzewanie organizmu – taki wewnętrzy termofor;

– oprócz oczywistej funkcji futra pełniącego rolę warstwy izolacyjnej, koń może regulować stopień izolacji termicznej poprzez mechanizm zwany stroszeniem włosa. Polega on na podnoszeniu i przekręcaniu włosa w różnych kierunkach w celu regulacji grubości warstwy izolacyjnej, w zależności od temperatury, wiatru czy opadów. Ten mechanizm zostaje zaburzony przez zakładanie ciężkich derek – pod derką koń nie jest w stanie regulować ciepłoty ciała przez nastroszenie sierści. Jeśli więc Twój koń jest nieogolony i w świetnej kondycji to będzie Ci wdzięczny jeśli nie będziesz mu zakładać derki. Jego przodkowie radzili sobie bez tego 5 milionów lat, on też da radę :-))) Dodatkowo włosy pokryte są warstwą sebum, która skutecznie chroni skórę przed wilgocią – deszcz spływa po górnej warstwie sierści nie przesiąkając wgłąb, a na dobrze wykształconej zimowej sierści może leżeć 5 cm śniegu i nie ma szansy, żeby przedostał się on do skóry. Zatem tak, śnieg zalegający na grzbiecie to dobry objaw bo świadczy o tym, że ciepło nie ucieka z konia – w takim wypadku by się topił 🙂

– ruch to kolejny czynnik, który wpływa na ciepłotę ciała – idealnie kiedy koń może przez całą dobę decydować o tym, kiedy odpoczywać, a kiedy aktywnie spędzać czas. Niezależnie w jakim systemie żyje koń zasada jest jedna i ta sama – im więcej ruchu tym lepiej;

– zbijanie się w grupę. Często można zaobserwować przy fatalnej pogodzie konie ustawione blisko siebie, najczęściej tyłem do kierunku wiatru. Jest to jeden ze sposobów na utrzymanie ciepła – jak to się mówi, w kupie raźniej czy jakoś tak;

– schronienie to najbardziej oczywista rzecz z naszego punktu widzenia. I to nie ulega wątpliwości, że koń musi mieć gdzie się schować przed porywistym wiatrem i dużymi opadami jednak czy wszystkie konie korzystają ze schronienia? Po roku trzymania koni “pod wiatą” wreszcie mogę się powymądrzać i wypowiedzieć na własnym, żywym przykładzie 🙂 IT DEPENDS. Djimmer zimą W OGÓLE nie korzysta z wiaty (no chyba, że chce mu się sikać, ale traktuje ją tylko jak kuwetę). Odpoczywa między drzewami – a pewnie zauważyliście, ze miejscami jest bardzo, bardzo gęsto – lub jeśli jest słońce to się opala w największym mrozie. W dotyku jest wtedy jak puchaty kaloryfer *.* W wiacie spędza za to dużo czasu latem – w celu ochrony przed owadami. Nordico zaś spędza dużo więcej czasu wewnątrz, może to przyzwyczajenie bo spędził naście lat w chowie boksowym, a może tak po prostu woli – ma wybór i o to właściwie się rozchodzi. Diamante jest aktualnie synem Nordico i trzyma się go blisko dlatego też dużo czasu siedzi we wiacie, jak również często w niej śpi. Znam też konie, które wolą stać w stajni – szczególnie latem – bo jest chłodniej i nie ma tylu owadów.

Miał być krótki post, a wyszedł elaborat ale temat jest niesamowicie ważny – my ludzie, mamy tendencję do uczłowieczania zwierząt – wydaje nam się, że to co jest dobre dla nas to dla nich też ale zapominamy, że to dwa zupełnie odrębne i diametralnie różne gatunki. Nam bliżej do skrytych drapieżników, najlepiej czujemy się w ciepłej “norze” (czyt. na kanapie pod kocykiem), a konie przeciwnie – najlepiej czują się na otwartej przestrzeni, na której mają szansę wypatrzeć zagrożenie. Dlatego natura obdarzyła je mechanizmami chroniącymi przed warunkami atmosferycznymi panującymi na tejże otwartej przestrzeni, nie próbujmy być mądrzejsi od natury … 🙂 Pewnie, że konie chętnie wieczorem schodzą do stajni, zapewne z tego powodu, że mają tam naszykowaną kolację, ale gdyby dać im wybór czy po kolacji by tam pozostały…? 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *